niedziela, 18 października 2015

pojęcia od nowa, część 1

Wracając wczoraj z zakupów odkryłam niesamowitą rzecz. Będąc dwudziestolatkiem, gdzieś w połowie drogi do trzydziechy człowiek redefinijue kilka pojęć. I tak, kace są cięższe, imprezowanie odbywa się rzadziej, a piątkowy wieczór to czas odpoczynku, a nie wychodzenia do klubu (ale to wszyscy wiedzą z 9gaga i znudzonej pandy). Wczoraj jednak zorientowałam się jak zmieniło się pojęcie zakupy.
Otóż, pójście na zakupy oznacza dla mnie obecnie wycieczkę do ikei oraz praktikera po 20litrowy worek ziemi i kilka pudełek. Myślę, że jeszcze 5 lat temu nie używałam słowa zakupy do innej czyności niż kupowania ciuchów. Kiedyś człowiek miał siłę i zdrowie stać w kolejkach do przymierzalni i mierzyć dziesiątą białą bluzkę, zastanawiając się, która wygląda na  t ą  j e d y n ą .
Może to są tylko moje indywidualne spostrzeżenia, bo po kilku życiowych doświadczeniach po prostu nie lubię chodzić po sklepach z ciuchami, a większość wszystkiego co tylko mogę kupuję przez internet (damn you, Ikea!).
A więc prezentuje Wam poniżej mój jesienny  h a u l , enjoy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz